Archiwum marzec 2005


mar 24 2005 confused child.
Komentarze: 2

patrzę się na swoją rękę...

zwyczajna, taka jak zawsze... a jednak... inna. czarne kółeczko na palcu.

patrzę się na nie i mimowolnie się uśmiecham.

dziwny to uśmiech, nie umiem sprecyzować czy smutny, radosny, melancholijny. po prostu uśmiech.

patrzę się na niego spod mojej grzywki. tak, dwa dni temu ścięłam włosy. włosy, które według niektórych były jedynym atutem mej urody. heh, teraz też mi ładnie. nie, nie zyskałam ze ścięciem włosów jakiejś większej pewności siebie czy czegoś takiego. nie czuję się lepiej. po prostu już ich nie ma.

za długa grzywka. odpowiadam przekornie 'tak miało być'. bo tak miało być. jak woof. i co z tego, że jest dłuższa niż jego? ładnie mi w niej. przypominam samej sobie Karolinę, przyjaciółkę z podstawówki. dziwne.

ale to było jeszcze dziwniejsze. dziwne. dziwne. bardzo dziwne.

w ogóle się tego nie spodziewałam, mimo świadomej prowokacji ze swojej strony. w trakcie nie było jakoś wyjątkowo, ale potem... obija mi się o głowę i już.

przyzwyczajona do swoich ruchów, tak po prostu - zaskoczyło mnie to. wcześniej żałowałam... stukało, gorsza, gorsza, gorsza; potem dziękowałam, że jednak nie, nie, nie; a teraz...? było. dziwnie. DZIWNIE. dziwnie.

Btw jestem totalnie zachwycona 'HAIR'. jest rewelacyjne. piosenki stukają mi w głowie. i to jak bardzo.

 ...mam dziwne wrażenie, że zraniłam dziś kogoś...a przy uszach dzwonią kolczyki, w kieszeni płaszcza komórka

której zapomniałam...

dlaczego...?

666zmierzch666 : :
mar 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

przelewam żale na kartkę, by w sercu nie zalegały...

- wczoraj... cały wieczór bolały mnie plecy. nie mogłam się schylić, nie mówiąc o wstaniu;

- pies, wtulony w moje ręce - krwawił, nadal nie zgadza się z moją kotką;

- ciągle coś robię nie tak, a nawet jeśli coś dobrze i tak za to obrywam;

- czuję się jakby kostka chciała mi wyskoczyć z palca przez skórę;

- coś mi wpadło do oka, a moja kotka ma włos na gałce ocznej;

- nie byłam na czekoladzie ;---;

mmm... pozytywy?

- mam paczkę paluszków;

- dziś plecy bolą mniej;

- są ludzie, których cieszy mój widok;

- koteczek się do mnie przytulił, psiak również;

- slsk nawet współpracuje;

- moje krzywe zęby wydają się prostsze XD;

- jechałam z siostrą autobusem;

- nie ma jutro spr. z niemieckiego.

 

666zmierzch666 : :
mar 10 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

a jutro na czekoladę...! ^-^

666zmierzch666 : :
mar 10 2005 WE3
Komentarze: 0

nieswojo wśród swoich.
swoi... swoi... swoi...

czuję się
niepotrzebna;
bezradna;
głupia;
nieumiejętna;
itd...

a dlaczego?

nieważne. uśmiecham się nadal. a wy? uśmiechnijcie się do kogoś innego... ktoś inny bardziej zasłużył na wasz uśmiech. bardziej wam pomógł. i bardziej zrozumiał.

bo ja... to tylko ja.

666zmierzch666 : :
mar 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

...bo was to i tak k* obchodzi, prawda?
obawiam się, że jednak prawda...

tak bardzo chciałabym się do kogoś przytulić... tak bardzo... bardziej niż zwykle.

 

666zmierzch666 : :
mar 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

i wtedy przychodzą myśli - jaka ja jestem głupia...

i wyrzucam sobie wszystko co było, wszystko co jest i będzie - tłumiąc zbierające się w oczach łzy, tłumiąc zbierający się w ustach krzyk, tłumiąc kolejny szloch...

jak ja czasem siebie nienawidzę! ;-;

666zmierzch666 : :
mar 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Dom to nasz azyl.

Proszę bardzo - wasz.

Ja się nie czuję w nim bezpieczna. Ciągły lęk, ciągły strach... wszędzie.

...gdzie... jest... mój... azyl...?

Pokój. Cztery ściany. Wpajane od dzieciństwa - nie zapraszaj zbyt wielu koleżanek, masz czuć się tu bezpiecznie, nie pozwól nikomu by zakłócił twój spokój i bezpieczeństwo. Może kiedyś czułam się w nim bezpieczna... kiedyś, dawno temu. Teraz jest mi obojętny. Ściany mają nie ten kolor; nie przeszkadza mi on, ale też nie pozwala się czuć w zupełności dobrze. Nie schowam się w nim... zaraz ktoś wejdzie, włączy telewizor, siądzie przed komputerem, rozrzuci książki na stole, będzie biegał z psem, zapraszał znajomych. To nie mój pokój. To nie mój azyl. Czasem... w środku nocy, gdy leżę już skulona jak tylko się da, opatulona kołdrą niczym kokonem, w ciszy przerywanej jedynie samochodami... wtedy czuję się bezpiecznie. Skulona przy ścianie, prawie niewidoczna, ale jednak... czułam się. Teraz noc rozrywana jest krokami rodziców i szczekaniem psa.

Łazienka. Te pół godziny pod prysznicem skrywając się pod strumieniem wrzącej wody. Siedząc na podłodze w ciszy i cieple... m. było. Nowy prysznic. Przyzwyczajanie się, oswajanie. Odnalezione schronienie. Czasem nawet zamykałam się w łazience i po prostu siedziałam lub leżałam na tej podgrzewanej podłodze rozmyślając. Taki mój pokój, w którym mogę być sama. Mogłam. Łazienka stała się pomieszczeniem mieszkalnym dla psa. Nawet wykąpać się jest ciężko. A gdy już się kąpie, krzyki - kiedy wychodzisz?

Kuchnia, parapet w pokoju młodej, strych, piwnica... starałam się znaleźć 'swoje miejsce'. Nie mam takiego miejsca. Nie czuję się bezpiecznie, szczęśliwie, uspokojona... kiedyś było też drzewo za działką. Mała ja wspinała się na nie i przesiadywała wśród nagich gałęzi. Bo było to chore, samotne drzewko. Czereśnia śliczna. Potem dookoła zaczęli się zbierać pijacy, stało się niebezpiecznie, ktoś się na nim powiesił. Nie ma mojego drzewka. Nie ma azylu...

dziś wyraźnie to odczułam. nie mam swojego miejsca. i teraz... w tej właśnie chwili, dziwne aż, jedna łza spłynęła mi po policzku zahaczając o nosek. otarłam ją. mokre palce...

mmm... czy ten 'zmierzch' jest moim miejscem? troszeczkę tak. ale nie azylem. niestety.

666zmierzch666 : :