Archiwum 19 kwietnia 2006


kwi 19 2006 sei il mio. powiedz to.
Komentarze: 2

tu była notka. miała być. pełna moich uczuć. pełna mnie. szczera aż do bólu. skasowała się...

kochaj mnie, taką jaką jestem. nie taką jaką byłam i jaką będę - takie było pierwsze zdanie tej notki.

a reszta? skoro ją zjadło, nie były to ważne uczucia.

w  środku było jeszcze jedno zdanie - merdowska *k*urewska* potrzeba kogoś tylko swojego. pogłębiona zazdrością i egoizmem.

no i jeszcze ostatnie zdanie z tamtej notki - trzy ostatnie łzy spływające po policzkach. dosyć na dzisiaj.

tytuł jaki jest, taki był.

666zmierzch666 : :
kwi 19 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

sygnał od darka. niby nic, a cholernie ważne. przypomina mi się kraków i rozmowy do 4 nad ranem. brakuje mi tego. ...najpiękniejsze jest to, że to sygnał zupełnie niespodziewany, taki od siebie, z pamięci, a nie z innych powodów...

ja i rolki. nie moje, za małe, a jednak mimo sporej zadyszki i zupełnego braku kondycji przejechałam spory kawałek. satysfakcja niewyobrażalna. no i znalazłam 5 zł XD. i co tam, że ludzie się dziwnie patrzyli. ja nie umiem jeździć na rolkach. zaaaaaaaaakwasy.

najpiękniejszy prezent na święta - 'jest za co... cieszę sie, ze jesteś... nawet tak daleko :*'. i choć święta były w większej części skopane... to nie było aż tak źle. śliczne puzzle i nowy worek. dwie bluzeczki. zrazy. kasza. zdjęcie rodzinne, bo tak, do familiady. życzenia od kaśka. nerwy przy jakimś głupiutkim teleturnieju. kilka obejrzanych filmów. przejrzenie prawie całej isify

rano znów będę miała napad totalnej paniki. już mam problemy z oddychaniem, rwący ból oka, ścisk w żołądku i wewnętrzną słabość. prócz tego mdłości. a rano, to będzie dziesięciokrotnie nasilone...

byłam pierwszy raz w życiu na kebabie XD. całkiem mi smakował, ale za dużo surówek. potem, wracałyśmy z adą autobusem, każda ma po jednej słuchawce, w rękach dwa ukrywane przed kierowcą kebaby, śmiejemy się do siebie, gadamy o uczuciach 'kocham go czy jestem zakochana', 'co znaczy czuć', śpiewamy, a kalina i kuki*jak to się pisze?* gapią się na nas... i ja dochodzę do wniosku, że rzeczywiście, czasem wyglądamy jak zakochana para. w rzeczywistości, nic bardziej mylnego XD a potem przypominam sobie, że kalina, podobno, kiedyś, była we mnie zakochana...

ada zjadła do końca mój kebab.

marzenie, które mam od ponad pół roku, a które umarło właśnie - chciałam, żeby ktoś wziął mnie ze sobą na waksy. sam zaproponował. i to nie takie jakieś super waksy. po prostu, dzień w czyimś towarzystwie, żeby wiedzieć, że jest się dla kogoś ważnym. od 8 rano, byle jak najdłużej razem. spacer z orłowa do sopotu, żeby się chciało. gorąca czekolada w jakiejś kawiarni. nie musi być ani super dobra, ani droga. czytanie ficków, gadanie, jak będzie kasa może kino. jakaś ławka, ja oparta o ramię, mogę cieszyć się bliskością, nic nie mówiąc. tysiące uśmiechów, miła atmosfera, powietrze pachnące szczęściem. to cholerne, tak przeze mnie oczekiwane poczucie bezpieczeństwa. i wspólne uczenie się na nich. żeby mnie ktoś przypilnował, usiadł i powtarzał ze mną. i żeby się nie denerwował i sam chciał. w sumie moglibyśmy pójść gdziekolwiek, dosłownie gdziekolwiek. nie narzekałabym, złego słowa nie powiedziała. cieszyłabym się chwilą, tym, że ktoś chciał akurat mnie wziąć ze sobą... spędzić ze mną czas i się nigdzie nie spieszyć, nigdzie nie gonić, nie szukać kogoś innego...skończyło się na to, że przebimbałam ten rok na samotnych waksach, popełniając masę głupstw, robiąc sobie kłopoty i nienawidząc siebie za swoją nieodpowiedzialność... teraz po swojemu, oczywiście, zwalam na innych, ale gdyby ktoś spędził ze mną taki dzień, to naprawdę całkiem inaczej by ten rok wyglądał... ale nieważne. za dużo rozmyślań jak na jeden dzień.

sei il mio. sei il mio. sei il mio. <--- ślicznie to wygląda prawda? niby tylko kilka liter obok siebie, a tak im ładnie...

bilans filmów - angel-a. match point. pink panther.

i tak, żebym za 10 lat pamiętała co mnie bawiło - brwi fabio, zlatan - zapałka, ned-vied, pixie...

ronaldinho - wygląda jakby mieszkał w nosie u pavelka XD rotfl.

***

miłość jest ślepa. o cholera, jak ślepa.

'życie złudzeniami jest okropne'. <--- racja kaś. ale... czy te złudzenia nie są żródłem nadziei? celem w życiu?

***

m, jest dwóch mężczyzn, z którymi mogłabym/chciała być. oboje są starsi, duuuuuuuuużo starsi. żonaci i dzieciaci, ale tak bardzo odpowiadają mi duchowo, pod względem charakteru, że to aż chore. m, to ma jakąś nazwę, jakiś kompleks czy cóś... psycholodzy stwierdzili, że dziewczęta, które nie miały ojcowskiego uczucia, chylą się ku starszym... ale gdyby którykolwiek z młodszych miał taki charakter jak oni, jeszcze nie ukształtowany, to byłaby całkiem inna sprawa... problem też w tym, że dorosły = bardziej doświadczony, czasem rozsądniejszy... a jak ma rodzinę i umie ją utrzymać i nie ma w niej większych spięć to i wiadomo, że odpowiedzialny. co do młodych chłopców... podobają mi się, a owszem. czasem któryś nawet z charakteru... a potem okazuje się, że nie mamy ze sobą nic wspólnego. z dziewczynami jest prościej, ale też inaczej. mam pewien lęk. uzasadniony, nieuzasadniony. nie wiem.

m, praktycznie 'wyspowiadałam' się ze swoich uczuć...

00:03. idę spać.

666zmierzch666 : :