Archiwum luty 2006


lut 27 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Gilles: Kochasz mnie, więc mnie zabijasz?

(...)

Lisa: Kocham Cię i to mnie zabija.

(Małe zbrodnie małżeńskie
Eric-Emmanuel Schmitt)

***

...kiedyś mówiłam często 'kocham'. za często. szczerze, ale za często. słowa wypowiadane za często tracą wartość... czasem nawet stają się sztuczne. zastąpiłam słowo 'kocham' innymi słowami. zazwyczaj są to różne słowa. ale takie dwa, specjalne dwa, dla dwóch najważniejszych osób, za każdym razem są takie same. inne, oczywiście, też niosą moją miłość, ale te niosą jej największą część... mówię je w specjalnych chwilach. wzruszenia, smutku, bólu, radości. m, wczoraj zużyłam kilka słów na powiedzenie 'kocham'.

mojego własnego kocham, intymnego, bolesnego, upragnionego. mojego 'zależy mi na tobie'. mojego 'cokolwiek zrobisz, i tak znaczysz dla mnie tyle samo'.

problem w tym, że 'kocham' wypowiedziane innymi słowami niż 'kocham' nie zawsze zostaje zrozumiane.

...a szkoda.

 

...wy, moja kochana dwójko, wiecie jakie to słowa prawda...?

mam nadzieję, że wiecie.

...wręcz o to błagam.

666zmierzch666 : :
lut 27 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

22:06:12 MIŚ
Widze że dorosłaś już do przeklinania
22:06:14 MIŚ
:)

tak, braciszku, dorosłam. i do wielu innych rzeczy też.

swego czasu nie podejrzewałabym nawet, że będę mówić o swoich czułych punktach. i to facetowi, który nie jest ani moim chłopcem, partnerem. m, gdybyśmy się kiedyś spotkali...^-~ miałbyś przewagę nad innymi, ale co z tego? tylko cieleśnie. zresztą, i tak, nie wykorzystałbyś tej wiedzy.

swego czasu nie podejrzewałabym nawet, że będę rozmawiać z chłopakiem *mężczyzną* o tym, jak spał ze swoją dziewczyną. i że zupełnie normalnie, bez peszenia się i innych takich, przypomnę o zabezpieczeniu. niepotrzebnie, powinnam wiedzieć, że oboje jesteście inteligentni.

co nie zmienia faktu, że nie mogę się doczekać waszych małych, nieporadnych 'podobizn'. ciocia, jak to dumnie brzmi ^^.

matka brzmi dumniej... policzyłabym palce. przytuliła i załkała. chłopców chciałabym nazwać adrian i konrad. m, jeżeli wielmożny małżonek by się zgodził^~. no i jeśli mi nie przejdzie, to jednemu wilhelm na drugie. a drugiemu, oczywiście, michał po dziadku. a dziewczynkom? m, to mąż powinien wymyślać imię dla swojej księżniczki. jeśli ja miałabym... to może julia albo anastazja. nie wiem. albo na cześć mamy - beata. albo sentymentalnie...

...wszystko ładnie, pięknie. heh, a jak następny wynik badania będzie głosił 'pozytywne' to... będzie oznaczało tyle, że w przyszłości najprawdopodobniej nie uda mi się donosić ciąży. poronię. świat jest pełen psikusów, nieprawdaż?

będę dobrą ciocią^^.

666zmierzch666 : :
lut 27 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

jakże słabą istotą jest istota ludzka...

napisałaś mi, że Ciebie nie będzie... a ja już planuję, jak zwiać. cholera.

boję się. bez Ciebie to ja tam zwariuję...

666zmierzch666 : :
lut 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

23.02.06 - tłusty czwartek. stan zjedzonych pączków: 4.

24.02.06 - poprawiny. stan zjedzonych pączków: 2

***

Zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda?

i był. najpierw nieco nerwowo, strachliwie...

'Muszę się ubrać, jestem jeszcze w piżamie. 8:10?'

potem paranoicznie.

aż w końcu - morze. było tak inaczej, cicho, spokojnie, bezpiecznie. statki, tłumy pod zamkniętym kinem i łabędzie *uparcie, sentymentalnie zwane gałęziami* i żal, że nie mamy dla nich chleba. wyciszyłam się, uspokoiłam.

potem, wchodzenie po ruchomych - nieruchomych - schodach. ciężko było, bo stopnie wysokie, ale udało się^^.

a potem 23 i spacer przez 4 przystanki, bo po co czekać na autobus 7 minut?

kiosk, 2 bilety, 'dzienniki motocyklowe' w gazecie i nieprzyjemny ton kioskiarza. rozmowy o wszystkim i o niczym. o różnicach, podobieństwach, namiętnych kobietach i byłych miłościach.

kolejka. długie szukanie miejsc i moja nieporadność przy zamykaniu drzwi... heh.

i wciąz rozmowy. wysiadamy. i idziemy. jacek placek. piekarnia u graczyka.

kupujemy jeden chleb i proszę sprzedawczynię, by przekroiła go na dwie części. idziemy środkiem chodnika, gryząc olbrzymie pajdy chleba, ludzie to dopiero musieli się dziwić.

i jesteśmy na miejscu! najpierw podziwiamy biżuterię, potem szukamy toalety. i już.

kupujemy bilety, bierzemy ulotki i idziemy na czekoladę. gorącą, przyjemnie parzącą w ręce. siedzimy na dużej czerwonej kanapie, w którą się nieco zapadam, ale co tam. wyciągam olbrzymi słownik, kładę go sobie na kolankach i czytam-tłumaczę ci na głos, jak lu się spowiada i jak miast spowiedzi wolałby się pieprzyć z xabim. ty rysujesz. ślicznie. siedzimy tak ponad godzinę, czekając na seans.

decyduję, że musimy już iść. krótka rozmowa z bileterem, znów toaleta i sala. ciemno. wchodzimy do całkowicie ciemnej sali kinowej. liczę rzędy by znaleźć nasze miejsca. siadamy. wyciągam prawie rozładowaną komórkę i przy jej świetle czytam dalej.

'a wtedy ksiądź rozpiął spodnie'

wcale nie^~. po jakimś czasie spędzonym w absolutnych ciemnościach, włączają światło. wchodzi na salę jakiś facet, a my, jak zwykle, trochę go komentujemy. i dwie staruszki wchodzące po nim. jeszcze przez chwilę czytam ci o grzechach lu, ale potem pasuję, za dużo ludzi, zbyt blisko nas.

film. komentarze. mój łebek na twoim ramieniu, żebyś mnie lepiej słyszała. i... końcówka, na której płaczę. zapala się światło, a ty patrzysz na moje mokre policzki. leciutko chichoczesz, a ja czuję się jak totalnie prawdziwe uke. jak zniewieściały chłopiec. i po raz pierwszy w życiu nie myślę, by zaprzeczyć, by się wykłócać. w tej chwili, dobrze było mi być uke.

wracamy. jeden rzut oka na biżuterię. kolejka. znów poszukiwanie miejsc. gadka o filmie, o wszystkim i o niczym.

pewne małe postanowienie.

a potem pełne zazdrości esemesy. gdzie byłaś, z kim byłaś. i rozładowana komórka całkowicie. no cóż, ta osoba i tak nie chciała byś wiedział z kim byłam.

'niezwykła istota.'

'cieszę się, że cię poznałem.'

...i długie poszukiwania jednego słowa, które w końcu zostało odnalezione.

i wieczór...

swoista samotność, oczekiwanie. rezygnacja i sen.

nawet nie pamiętam co mi się śniło. wczoraj była to sophia loren i juventus, a dziś...? nie wiem.

666zmierzch666 : :
lut 22 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

- Kaweh, co rozumiesz przez słowo samotność?
- Brak bliskiej osoby? - zamilkł na chwilę. - Nie wiem, chyba nigdy nie byłem naprawdę samotny. Mam was.
- ...zazdroszczę.

Dla mnie samotność to... drganie na dźwięk telefonu z nadzieją, że to do ciebie dzwonią... bieg do drzwi, tuż po dzwonku. O, i wyłączenie telefonu komórkowego. Wtedy, możesz się łudzić, że jak go włączysz, będzie migało przyjście smsa. Jak telefon jest włączony, to ta cisza jest tak przygnębiająca... i nie ma złudzeń...

Samotność to też usilne przytulanie się do zwierzęcia, które tego nie chce, wyrywa się - a ty jednak je przytulasz, bo potrzebujesz ciepła, czyjejś obecności. To także kładzenie się na podgrzewanej podłodze w łazience, połykając łzy... Przebywanie wśród ludzi, którzy usilnie twierdzą, że ...nieważne. Samotność to najczęściej coś złego. Nieprawdaż?

- Carmen...
- Tak?
- A co z Remy'm?
- Jest. I nic poza tym.

Trzeba czegoś więcej niż 'bycia', by zniszczyć samotność drugiej osoby...

666zmierzch666 : :
lut 21 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

' - Czemu jesteś dla mnie taka niedobra?
- Bo jestem.
- Przecież mnie kochasz.
- Kocham.
- To czemu się znęcasz?
- Bo tak.'

Ewa & Dżamajka(Marysia); "Panna Nikt"

666zmierzch666 : :
lut 21 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

śniło mi się:

- mieszkanie mojego dziadka, w którym byłam ja, ciro i alex. błagałam alexa o jakieś lekcje *hokeja? nie pamiętam*, ale ciro mnie przeprosił i kazał wyjść, aż w końcu sam wyprowadził mnie za drzwi. usiadłam za drzwiami, czekając na odpowiedni moment, z myślą, że może mnie wpuszczą. wtedy mój dziadek, edek, otworzył drzwi i ze zdziwieniem spojrzał na mnie 'co ty tu jeszcze robisz?', a ja tylko przemknęłam do mieszkania i poszłam do sypialni. tam, na łóżku siedzieli alex, ciro, mój tata i maciek. wszyscy palili papierosy, a ja wyjęłam papierosa z dłoni taty i zaciągnęłam się. po chwili, wytrącił mi go z rąk.

***

i choć wiem, że to nie prawda... to czuję się, jakbym dla kilku osób, bez internetu, była nikim...

po odzyskaniu, jakoś dziwnie utwierdziłam się w tym przekonaniu.

666zmierzch666 : :
lut 21 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

'Znowu chcesz mieć kogoś bliskiego mimo przykrych doświadczeń. A co będzie, jeśli znów tego kogoś stracisz?

Po raz drugi jeszcze gorzej się cierpi.'

Makio Kirishima

666zmierzch666 : :
lut 20 2006 luty'06
Komentarze: 1

z zeszytu przepisane:

06.02.06

kupiłam i przeczytałam d'artagnana. raul d'aram.

śniło mi się:

- że mruśkę zmiażdzył fortepian... krew... wnętrzności... młode...

- że amputowali mi prawą rękę i wycięli bark...

- że smętek, brzezin i lasek przyszli pod mój dom i rozmawiali z moją mamą...

- że moje seme ponownie mnie odrzuciło...

marzenie na dziś: poczytaj mi...

07.02.06

nareszcie widziałam powtórkę ac milan/lazio rzym. 0:0. napływ sympatii do pirlo, kaki, stama i serginho.

wyrzuty sumienia^^'.

marzenie na dziś: przytul mnie...

08.02.06

śniło mi się, że stałam na schodach na górkę i paliłam papierosy, a chwilę potem przyszedł niewiadomo skąd michał i spytał się, czy marihuanę też palę.

mimo że piekły mnie dziąsła od papierosów, było to przyjemne.

konflikt interesów: jedyny sport w którym jestem naprawdę dobra to narciarstwo. psikus - nie lubię jeździć na nartach.

marzenie na dziś: przyjdź do mnie... niezapowiedzaną wizytę zrób...

09.02.06

6:28 - pierwsza próba zdobycia gazety, zakończona niepowodzeniem.

śniło mi się, że będąc z mamą na zakupach w jednym sklepie był wyświetlany film ze studniówki, ale inny niż ten który nam nagrano. weszłyśmy z zamiarem kupienia, choć w łebku miałam pytanie - po co mi 2 filmy ze studniówki? ku własnemu zdziwieniu, krzyś też mi się śnił.

9:54 - połowiczny sukces, tata kupił gazetę.

niefortunny upadek na nartach *wywołała wilka z lasu*. kołnierz chirurgiczny.

marzenie na dziś: brak, przestałam się łudzić

18.02.06 (kołnierz został zdjęty)

stairway to heaven. uśmiech. pierwsze spotkanie. strojenie gitary i gra.

'nie, jestem za trzeźwy by śpiewać!'

'...przypomnij, jak masz na imię?'

spacer. przechodziliśmy razem przez płot na jakimś prywatnym terenie. poszliśmy na zakupy. gotowane frytki. filmy. animatrix i lolita. kościsty erotyzm. żyły, wasze żyły.

a potem, śmiech, łaskotanie, droczenie.

rrrrrrrrr!

równocześnie zaczęliśmy śpiewać 'światło, nosisz je w sobie!'. zdania, wypowiedziane jednocześnie. tymi samymi słowami.

nasza trójka, na jednym łóżku, do 2 rano.

pożegnanie. i... wziąłeś mnie na ręce. jako pierwszy. i ja pozwoliłam, oplatając cię ramionami i nogami. a jako pierwszy facet *mężczyzna, gentelman* przytuliłeś mnie z własnej inicjatywy. to było... miłe.

i, jak potargałam ci włosy, nie poprawiłeś ich.

ach, jeszcze - paulina. nie inaczej, paulina. cały czas, za każdym razem. paulina. ...a to przecież tylko moje imię.

19.02.06

śniło mi się, że pokazywałam moje nikomu nie pokazywane rysunki ani i maćkowi.

'czas, który pozostał' - przepiękny film. melancholijny, wzruszający, mądry. ...dobranoc, romain.

666zmierzch666 : :
lut 20 2006 forum time! XD
Komentarze: 1

Pointless observation - why does Neddy alwas stick his tongue out when he's about to kick a ball?

"I think Pavel's tongue is too long to keep in his mouth..."

"Think about his abs... his muscular legs... his sexy wavy hair... his magical hands..."

"Awwww, the sweet little mophead!!"

 ***

"neaaaa-dd-vi-ed"

where the "ne" part is like "knee"

the "aaa" part is like the "e" in "ever"

and the "vi-ed" is like "VIETnam" but substituting the "T' with a "D"

let's say: NEDVED~!

***

oh, and Pavel is:

"pa" as in "papa"

and "vel" as in "graVEL"

let's say: PAVEL~!

PAVEL NEDVED~~!!

***

666zmierzch666 : :
lut 09 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

"Jeśli kobieta jest zdenerwowana, zmartwiona, niepewna lub bezradna - jedynym, czego naprawdę potrzebuje, jest obecność bliskiej osoby. Musi wtedy czuć, że nie jest sama, że ktoś ją kocha i troszczy się o nią."

 

666zmierzch666 : :