maj 12 2005

2005-04-09.


Komentarze: 2

dziś i wczoraj przytuliła mnie ponownie. mocniej niż kiedykolwiek, ślady zostaną na długo. siniaki. jej brat uścisnął nas obie, znowu czochrając mnie po włosach.

uśmiechnęłam się do niego.

wczoraj przyszli z prawdziwymi powodami. dziś z mniejszymi, ale nie to się liczy. przyszli, samotność i smutek, zabijali moją izolację i ból. nawet zatańczyłam z samotnością. w podskokach małej, przerważliwionej, histerycznej mnie.

smutek wspomniał o tęsknocie. nie tego chciałam. ...zabolało.

w głowie zatańczyła mi moja cała trójeczka - no dobrze, nie moja, nikt nigdy nie był mój. ale zatańczyli. uświadomili, że kiedyś... byłam ich. i było mi dobrze.

smutek też poprosił mnie do tańca. czasem potrafi być taki delikatny i szarmancki, że aż ciągnie do niego. siedzieliśmy cały wieczór rozmawiając, wspominając, tęskniąc, żałując, a nawet... żartując.

samotność poszła, wiedząc, że ze smutkiem samotną nie będę.

zasypiałam w jego objęciach, jak małe, ukochane dziecko swoich rodziców. obudziłam się w jego ramionach. pod ramię szliśmy do szkoły, razem w niej siedzieliśmy, razem wróciliśmy. a teraz bawi się moimi włosami, posyłam mu uśmiechy, odwzajemnia je.

ja i mój smutek. naprawdę, można się przyzwyczaić.

samotność zastąpiła tęsknota. jest tak różna od swojej przekornej towarzyszki. siada i siedzi cicho ze wzrokiem wlepionym w horyzont. sama często tak robię. może się zrozumiemy?

czuję... się...

nie. nie skończę tego zdania. tak samo jak ostatnio, a jednak inaczej. więcej myśli, więcej uczuć, więcej...

bólu?

nie. nie precyzujmy uczuć. zaraz znikną za zakrętem.

i...

może wtedy zrozumiem, jak bardzo się mylę. na razie... witaj świecie kłamstw. żłudnych nadziei. przypadków. niedociągnięć.

uśmiechów. zdejmicie mi go z twarzy! przecież on nawet nie obrazuje moich uczuć.

smutku, mógłbyś rozczesać mi głosy? tęsknoto podaj szczotkę. a tak, tak samotność powiedziała, że przyjdzie jutro...

chociaż, może nie. druga. może zrezygnować. przecież Ci pierwsi gdzieś tam są.

***

3. naprawdę za dużo uczuć.

666zmierzch666 : :
xul
13 maja 2005, 15:22
heh, przykro mi, że towarzyszą Ci takie uczucia...najwidoczniej jednak nie chcesz o nich mówić..bliskim..więc nie będę się chwilowo wcinać...wybacz te słowa.
mam nadzieję, że smutek od Ciebie odejdzie. tęsknota niech zostanie, ona czasem ma zbawienne skutki. życzę Ci szczęścia
a co do poprzedniej notki, której nie skomentowałam...nie jesteś chora ani nienormalna...ludzie - Polacy - mają taką mentalność, że nie uważają odmiennej orientacji za normalną. niestety, trzeba się do tego przyzwyczaić. A Wilde i Mercury byli wspaniali, obie to wiemy.
pozdrawiam.
Była_masochistka...
12 maja 2005, 22:56
Przyzwyczailas sie to smutku, a ja do tanca z samotnoscią...

Dodaj komentarz