maj 09 2006

Bez tytułu


Komentarze: 3

czas przelatuje mi przez palce... a jakże - z własnej winy.

w głowie mam pomysły na dwa ficki *carandiru i chorus line*, a nie umiem przysiąść i ich po prostu napisać.

dziękuję bogu, bóstwom, komukolwiek kto jest tam nade mną za to, że mam kota.

już mam duszności spowodowane paniką, powoli się przyzwyczajam.

mruczy i miauczy. maruda taka.

marzy mi się mój własny kawałek podłogi. kafelek konkretniej. mała łazienka z małym okienkiem. kafelki zawalone maskotkami, a wśród nich jakiś kociak. żeby było się do czego przytulać.

jak zwykle mam mnóstwo niepoukładanych myśli w głowie.

i kiedy kot ostrzy sobie pazurki na mojej nodze, po raz kolejny dziękuję tym wszystkim bóstwom, że mam kota. gdyby nie on, już dawno bym się poddała.

jest, łasi się, rzadko bo rzadko, ale jestem komuś potrzebna. daję mu jeść i zmieniam wodę.

a on pozwala mi się do siebie przytulać...

tak, znów będę płakać w futro mojego kota przez najbliższą godzinę i żalić mu się, jak fatalnie się czuję...

 

666zmierzch666 : :
14 maja 2006, 12:43
To dobrze, że masz tak dobrego kota..
x.
09 maja 2006, 16:13
to smutne, że tylko dzięki kotu jeszcze się nie poddałaś... naprawdę smutne... ale może to tylko dla mnie jest takie bolesne...
09 maja 2006, 15:10
Zwierzaki są niezastąpione czasem...

Dodaj komentarz