lip 18 2006

stop wariatom drogowym.


Komentarze: 2

16 lipca 2006 roku, w okolicach godziny 11 zginął mój pies - Foxia.

Został rozjechany/stratowany/zmasakrowany na wiejskiej drodze przez rozpędzony samochód. I przednie i tylnie koło po nim przejechało. Kierowca nie zatrzymał się - przyspieszył. Ciekawe, czy gdyby to dziecko stało na drodze, a nie pies, to by się zatrzymał? I z jak wielką prędkością musiał jechać, że pies nie zdążył uskoczyć?

Ostatnim tchnieniem mój piesek doczołgał się do mojego taty. Foxia umarła mu na stopach. Połamana, zakrawiona, porozcinana.

Została pochowana pod gruszą na naszej działce w Starych Czaplach.

*

a dziś... krojąc szynkę, zapominając, nie wierząc, że jej nie ma, kroiłam ją i dla niej... zamykałam furtkę, by nie wybiegła na ulicę...

 

666zmierzch666 : :
b.n.
25 lipca 2006, 19:50
i w takim momencie chciałabym powyżynać wszystkich wariatów drogowych.. ale to już jej niestety życia nie wróci. Podobno człowiek jest wazniejszy od zwierzęcia? Nie dla mnie.
x.
18 lipca 2006, 23:32
mh, chyba nigdy się nie przyzwyczaimy, że już jej nie ma z nami... i jak to powiedział Twój tata - \'nic nie skacze obok nóg, nic się nie łasi...\', co po prostu połamało mi serducho.

tęsknię za Foxią i mam nadzieję tylko, że gdziekolwiek teraz jest, jest szczęśliwa i też tęskni za swoją rodziną.

Dodaj komentarz