kwi 12 2006

Bez tytułu


Komentarze: 4

pozmywałam naczynia. kilka razy zwinęłam się, w napływającym odruchu wymiotnym. udało mi się jednak pozmywać.

wracając do domu, właśnie gdy wysiadałam na przystanku, roger dał o sobie znać. 'ezoteryczny poznań'. jak mi się ciepło na sercu zrobiło na samą myśl...

a potem uświadomienie sobie, jak leniwa, niekonsekwentna, głupia jestem. i to wciąż siedzi mi w głowie. tęsknię za karoliną. głupia, dziecinna tęsknota. mój wzór do naśladowania. inteligenta, bystra, wysportowana, ambitna (!), wie czego chce i dąży do tego. a jednocześnie egoistyczna jedynaczka, uparta bardziej niż ktokolwiek inny, potrafiąca zranić jednym, doskonale do tego celu wybranym słowem. ale dla mnie była troskliwą, opiekuńczą. zawsze potrafiła stanąć w mojej obronie. nie czułam się w jej towarzystwie głupia, choć przewyższała mnie pod każdym względem. jedyna osoba od której nie wymagałam i nie potrzebowałam kontaktu fizycznego. moja zupełnie najpierwsiejsza przyjaciółka. nasze mamy leżały razem na sali porodowej. 2 dni starsza. wprowadziła mnie w świat mangi&anime, grała ze mną w mortal kombat *ja wygrywałam w trilogy, a ona w czwóreczce*, nudziła o michaelu owenie. mniemam, że to w pewnym stopniu dzięki niej jestem jaka jestem. teraz? widuję ją raz na pół roku. najczęściej w kinie. nadal wybieramy te same filmy. nawet te same seansy. vickie, miyu, świrusek.

za seph też tęsknię. ostatnio udało mi się to powiedzieć głośno.

dostałam od mamy w prezencie na święta dwie bluzki. czarny golfik bezrękawnik, w którym chętnie widziałabym jakiegoś faceta i tęczową bluzkę z długim rękawem. meow.

pan kierownik od kilku dni pomaga mi uwierzyć w siebie. samo koszmarku i potworku podnosi mnie na duchu. no, i pamiętaj chłopcze, zacznij dzień od pozycji zwyciężcy. dwa razy naprawiłam mu drukarkę. opowiadał mi o swoim wykładowcy, w którym z opowiadań mogłabym się zakochać. szarmancki, starszy pan kłaniający się swoim studentom - zawsze pierwszy.

sean miał problemy z nerkami, pav odważył się powiedzieć, że źle się dzieje w juve, alex chce żeby capello podjął jakąś sensowną decyzję, bo inaczej zostawi juve. plotki, plotki, ploteczki.

jestem uke najcudowniejszego seme na świecie.

lydia jest humorzasta. nie ma sposobu, by ruszyło jakiekolwiek video bez zacinania się co 5 sekund.

moje ostatnie zauroczenie mi przeszło. tak, jest fajny, ale co z tego? nie lubię, jak ludzie robią coś na pokaz. najbardziej nie lubię okazywania uczuć na pokaz. dwa razy sama coś takiego zrobiłam. raz, gdy jechaliśmy autobusem. niby cmoknięcie w policzek i nic więcej... a jednak drugi raz, pod jednym z chylońskich bloków, kiedy kasia stała obok, by pokazać, że jest moim szczęściem i że dobrze mi z nią. zachowałam się jak idiotka.

m, źle mi samej ze sobą. stąd te rozważania. chcę spać do południa, wstawać wieczorem, siedzieć przy garethcie nocą, rysować i pisać i tańczyć swoje własne tańce i żyć i przytulać się do kota i płakać ze szczęścia i oglądać musicale...

koperta z listem do pana nedveda przygotowana do wysłania.

fińskie animacje - ciekawa psychodeliczna makabreska. i czesi.

666zmierzch666 : :
Martyna
04 lipca 2006, 11:34
Hmm...Nie rozumiem tego bloga?!...
wesołek ^^
13 kwietnia 2006, 16:32
24 godzinna doba jest niewątpliwie odwiecznym problemem ludzkości, ale niektórzy jakoś sobie z tym radzą, może też warto zacząć?
x.
12 kwietnia 2006, 19:08
mh, nie jestem najcudowniejszym seme.
i mi z Tobą dobrze, więc jak już będziemy razem w poznaniu, to chętnie będę też sypiać do południa i przesiadywać nocami... zupełnie inny tryb życia. 30-godzinna doba by się przydała...
nic to. czekam tu na Ciebie i już :*
12 kwietnia 2006, 18:17
Tak, tez bym chciała.
Ale przecież jeszcze bedziemy szczesliwe;)

Dodaj komentarz