Archiwum 03 maja 2004


maj 03 2004
Komentarze: 2

Mam już te -naście lat. A niedługo to nawet i więcej... Jednakże dorośli, rodzice, znajomi, gdy tylko słyszą to "niedługo" w moich ustach zaczynają się śmiać. Śmiać, bo według nich zostało mi jeszcze wieeeeelleeee czasu, a w dodatku to nic takiego zestarzeć się o te kilka lat. No cóż... miałam nadzieję, jak głupia wierzyłam, że zrozumieją. Pojmą to, że dla mnie ta cała pełnoletność nie jest czymś AŻ tak wspaniałym i wyczekiwanym. Przecież też byli kiedyś dziećmi-nastolatkami. Na razie czuję tylko dziwny, irracjonalny, niewytłumaczony lęk. Boję się dorosłości... naprawdę. Tego, że z każdym rokiem wymaga się ode mnie coraz więcej; płacenia rachunków, matury, zdawania na prawo jazdy, szukania chłopaka, bezrobocia, wszechobecnej odpowiedzialności, od której nie można się juz wymigać... przeraża mnie to. A oni robią sobie z tego ubaw, spotykając się ze znajomymi, mówiąc o tym, że ich córka to 'pannica' i lada dzień trzeba ją za mąż wydać. ..to poniżające... W szczególności, nawet jeśli w żartach, twój ojciec-tata-tatuś próbuje zeswatać Cię z kuzynem... (!) A ty nie możesz nic zrobić, uśmiechniesz się sztucznie, zaśmiejesz - będzie dobrze, jednak gdy powiesz, że Cię to nie śmieszy, wolałabyś by tak nie mówili, lub po prostu z bezsilności rozpłaczesz się - zaczną wrzeszczeć, krzyczeć i wytykać Ci wszystkie twoje przewinienia. Jednak ty po prostu bronisz swoich racji, przekonań... na nic. Oni są dorośli, lepiej wiedzą... ale ja, ty, on, wy też powoli stajemy się dorosłymi, nie potrafią tego zaakceptować. Chcieli, żebyśmy byli podporządkowani. Dzieci/dorośli... niepotrzebne skreślić w zależności od okoliczności w jakich chcą nas widzieć.

Bo ja - wciąż dziecko, jeszcze nie dorosła nie zaliczam się do żadnej kategorii. Chciałabym być po prostu sobą bez lęków przed dorosłością, która tak naprawdę nie jest czymś strasznym. Skoro tyle osób już przez to przeszło, to czemu nie ja? Tylko dlaczego nie pozwalacie mi rosnąć moim tempem? ...tego nie wolno przyspieszać... Przestańcie być złodziejami dzieciństwa. Mordercami tego co jest pomiędzy teraz, a później... skrytobójcami stanu, w którym się znajduję.

(Kiedyś słyszałam - "witaj słonko" Teraz - "dzień dobry, pani", a gdzie się zgubiło - "dzień dobry, słonko"?)

666zmierzch666 : :