Archiwum 17 sierpnia 2004


sie 17 2004 Bez tytułu
Komentarze: 5

'litania umarłego' - nieskończona, początek.

zagubiona we własnym świecie.
własnym wariactwie

chorych wizjach i myślach
zagubiona pośród łez, strachu i bólu
szukam ucieczki


nie chce czekać
aż sami mnie uwolnią
skulona
w kajdanach
wśród łez
i własnego szaleństwa

ostatnio przechodzę kryzys. jest ciężko. ha, bardzo ciężko. skądś biorę siły, staram się. ale dzień za dniem jestem coraz słabsza. nie silniejsza. i to boli. boli, że słabnę... niby zwyczajna ludzka słabość, ale. mi nie wolno być słabą. ja nie mogę się załamywać. musze iść. trwać. z uśmiechem na twarzy. sercem na dłoni.

chyba już nie umiem.

zamiast budzić się pełna chęci do życia, budzę się z nienawiścią dla istoty, którą jestem. nienawidze siebie i najchętniej, tak, najchętniej dałabym za wygraną tej nienawiści. ale... nie umiem. bo są dookoła mnie ludzie, których to zaboli.

zawsze myślałam, że jestem silna psychicznie. wrong answer. jest całkowicie inaczej. jestem słaba. bardzo słaba. gdybym nie była, może byłoby inaczej... ale no cóż. nie jestem.

w dodatku, brakuje mi mojej siostry. i to strasznie. jak coś było nie tak, jak miałam jedyny raz myśli samobójcze, szłam, kładłam się jej na kolanach, płakałam(tak pozwoliłam sobie płakać przed kimś! nie wierzę w to...) i wystarczyło kilka jej słów, żeby było mi lżej. tęsknie za nią. ogromnie. ale wiem, że nie wolno mi się załamywać. że nie mam prawa jej martwić. w głowie wciąż słyszę jej żartobliwe słowa. żebym sie nie zabijała bo nie warto. zawsze powtarzała, że przecież po co mam się poddawać skoro tyle lat przede mną, skoro...po co siebie zabijać jak można zlikwidować problem? mówiła mi też, je jestem 'za dobra' dla tego świata. że muszę się zmienić, bo nie uradzę. A ja zawsze jej powtarzałam, że skoro tyle na świecie jest nieszczęść, ktoś musi sobie z tym radzić. I, że ja będę mieć siłę być dobrą, że cokolwiek sie stanie nadal będę. Że podołam. Że wytrzymam psychicznie. Starałam się. Bardzo się staram. Ale z każdym dniem słabnę...

'nie użalaj się nad sobą' rozbrzmiewa mi w głowie. i muszę iść za tą myślą. musze podołać. cokolwiek by się nie stało, musze znaleźć w sobie tą siłę. siłę, przynajmniej po to by rano zwlec się z łóżka. siłę, by zrobić sobie herbatę. włączyć komputer. ta notka jest dowodem, że jeszcze mam trochę siły.

dzisiaj. bo wczoraj nie miałam.

teraz już nie mam wszystkiego dość. mam dość tylko i wyłącznie siebie.

chce zwinąć się w kłębek i zasnąć lub zniknąć. na zawsze. ale nie zrobię tego. trzeba wstać, iść przed siebie. uśmiechać się. dawać z siebie wszystko. uszczęśliwiać ludzi. dawać im radość i nadzieję. i to zamierzam robić. Tak więc, prosze wszystkich moich znajomych - nie martwcie się o mnie. Podołam. Będzie dobrze. Nie musicie się mną przejmować. Będzie dobrze. Nawet z deczka już jest...

z sobą sobie nawet radzę. ale mam jeszcze ważną decyzję do podjęcia. i nie wiem jaki wybór będzie prawidłowy. nie chce ranić. tej osoby w szczególności. ale ja już chyba nie potrafię... po prostu. niczego już nie chcę. niczego sama nie oczekuję od życia. starczy mi to co jest. ale nie chcę ranić! ja chce tylko dawać szczęście... a nie potrafie nawet tego!

partacz ze mnie.

***

informacja dla siebie samej - tytuł fica taki sam ma być jak wiersza - 'litania umarłego'. Vince, keep smiling.

666zmierzch666 : :