Archiwum 04 stycznia 2005


sty 04 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

stałam w progu, drzwi były delikatnie uchylone... zamykałam je, to otwietałam, zamknąć nie mogłam, przejść przez nie też nie. Ale zamknęłam je nareszcie... zastanawiam się co zrobić z kluczem? wyrzucić? na razie zostawiam nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. ale ten rozdział już jest zamknięty. dla tego co jest po drugiej stronie drzwi, znikam. ja nie widzę przez drzwi, widziana też nie jestem.

klucz... dziwny. zawartość pokoju, przestrzeni? co jest za drzwiami...? skomplikowana istota wobec, której nie byłam fair, bo i ona wobec mnie nie była. ja nie zaczynam ranić, nawet gdy zostanę zraniona. ale... no właśnie. ale. zostałam tego nauczona, dała mi tą lekcję. i sama najgorzej odczuła jej skutki. no cóż. ale to już zamknięte. drzwi się nie otworzą. nie.

jest mi lżej. znów czuję...się... wolna? chyba to właśnie to słowo. i nie chodzi o wolność od związku, ale psychiczną wolność. nadal będę się troszczyć, martwić, ale mniej... po cichu, niezauważalnie, niekompletnie, nie zawsze. lżej...

niestety, moją psychikę dręczą inne rzeczy... coraz więcej problemów ze zdrowiem w rodzinie, wśród przyjaciół, coraz więcej rozpadających się związków, szkolnych kłopotów... martwię się, jak bardzo się martwię. chciałabym umieć pomóc, tak naprawdę, a nie tylko uśmiechem podnieść na duchu...niestety, jeszcze nie potrafię.

chyba czuję jakieś poczucie winy, niewielkie, ba, małe niczym główka od zapałki, ale jest... przejdzie niedługo. i będzie...nie będzie? nie wiem...

 

666zmierzch666 : :