Najnowsze wpisy, strona 3


sie 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

układając i poprawiając swoje prace doszłam do dziwnego wniosku. w moich oczach moje wczesne prace są płytkie, a aktualne patetyczne. nawet jeśli tak nie jest, nie umiem tego inaczej odebrać.

... starzeję się... XD

666zmierzch666 : :
lip 27 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

pudełko lizaków i nowa piżamka. bezinteresownie od rodziców. oni to mnie czasem zaskakują ^-^.

***

przewrażliwiona chyba jestem.

666zmierzch666 : :
lip 22 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

tak swoją drogą to ostatnio na swojej drodze spotkałam żabkę! ^o^

666zmierzch666 : :
lip 18 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

stoję sobie w empiku i patrzę, a tu moje małe cudeńko leży. so otwieram portfel, pieniążków za mało. zonk taki, wsiadam do autobusu, wracam do domu, tylko po to by będąc już w nim uświadomić sobie, że pieniądze mam w tylnej kieszeni jeansów XD. coś takiego potrafię chyba tylko ja zrobić. ale nieważne.

moje małe cudeńko leży teraz na moim stoliczku!
hair. *-*******

666zmierzch666 : :
lip 13 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Są dni, kiedy mówię "dość"
Żyję chyba sobie sam na złość
Wciąż gram, śpiewam, jem i śpię
Tak naprawdę jednak nie ma mnie

Wciąż jestem obcy
Zupełnie obcy tu - niby wróg
Wciąż jestem obcy
Wciąż bardziej obcy wam i sobie sam

Ktoś znów wczoraj mówił mi
Trzeba przecież kochać coś, by żyć
Mieć gdzieś jakiś własny ląd
Choćby o te dziesięć godzin stąd

Wciąż jestem obcy
Zupełnie obcy tu - niby wróg
Wciąż jestem obcy
Wciąż bardziej obcy wam i sobie sam

Lady Pank

666zmierzch666 : :
lip 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

 'My Best Investment Is My Imagination, Because It's Never Failed To Bring Me My Greatest Return' 

Randy Castillo.

666zmierzch666 : :
cze 28 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

...dlaczego pomimo tylu lat wciąż nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi...?

666zmierzch666 : :
cze 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

popijając herbatę, patrzę się prosto w jego oczy. jest jedyną osobą, której natarczywy wzrok nie peszy mnie. niechętnie się uśmiecham,ale ciężko się jest do niego nie uśmiechać. właśnie wyjął mi kubek z dłoni i sam zaczął pić. poparzył się. no cóż, zdarza się. dotyk na moich ramionach. tak to ona. delikatnie cmoka czubek mojej głowy. przysiada się do nas, próbując nakłonić swoją siostrę by także usiadła blisko nas ale nie. ona wciąż siedzi wpatrzona w okno. melancholijnie. czasami zastanawiam się, dlaczego tęsknota wydaje się bardziej samotna od samotności. aż dziwne. słychać chichot. to ono. raz radosne, raz smutne. ona czy on? nie wiadomo. za duże ubrania, krótko ścięte włosy. zaczęło pykać tęsknotę w ramię. zauroczenie, tej nigdy nie zauroczysz. kolejny chichot. zmieniło taktykę. teraz tańczy ze smutkiem. nie mogąc zdecydować się, które ma prowadzić przestali. w akcie pocieszenia smutek poprosił mnie do tańca. dawno nie tańczyliśmy. moje nieporadne kroki nie przeszkadzają mu. ba, on zdaje się cieszyć, że może mnie czegoś nauczyć. zauroczenie wiwatuje, klaszcze, by chwilę potem patrzeć się na nas z dezaprobatą. zmienne to zauroczenie. przez tęsknotę zostaliśmy zignorowani, ale samotność zaczęła tańczyć z nami w kółeczku. 

'Ludzie są po to, żeby żyć i tańczyć
Ludzie są po to, żeby mogli walczyć
Ludzie są i nie będą nigdy lepsi
Ludzie są...'

jak miło jest znów z nimi spędzać dnie.

666zmierzch666 : :
cze 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

zauroczona.
o tak.
bo jak na zbieg okoliczności to za wiele ^-^.

666zmierzch666 : :
cze 13 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Martynka.

a kto to taki ta Martynka?

Martynka to taki mały aniołek. taki naprawdę mały, a nie oszukańczo mały jak riś.

Martynka ma blond loczki. typowo anielskie, okalające buźkę.

Martynka ma oczka, duże oczka. niebieskie, prawdziwie niebieskie, nie tak jak riśkowe, szare ślepka.

I ma niebieską bluzeczkę. z miśkami i napisem 'three little bears'. Martynka jeszcze nie wie co znaczy ten napis, ale wie co jest na bluzeczce wyszyte. spodnie Martynki też są niebieskie, buciki także.

kurtałka czerwona, czapeczka bladoróżowa.

ale nie to się liczy w Martynce.

Martynka jest niezwykle ciekawska. straszliwie. i energiczna. a jak mówi 'ta pani ma okolaly' to serduszko się roztapia.

jak śpiewa 'sto lat' na swoją własną melodię, fałszując to serduszko też się topi.

bo Martynka, jak każdy aniołek jest również niezwykle słodka. popatrzcie tylko na te oczy i loczki!

Martynka jest również rozbrajająca, szybciutka i nieco niezdarna. ale to nie szkodzi.

takie maleństwa mają prawo.

ma też beztroski uśmiech i wszystko musi skomentować. każdy element. nawet plaster przyklejony na dłoni jest dla niej interesujący.

śmieje się słodko i przemieszcza z miejsca na miejsce. z uśmiechem ogromnym.

taka właśnie jest Martynka.

 

która swoim uśmiechem rozjaśniła mój dzień.

666zmierzch666 : :
cze 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

niby nic, a jednak coś. telefon. tylko po to by mi zagrać i zaśpiewać. i od razu weselej.

a w uszkach wciąż słychać miły głos i lekkie dźwięki gitarki...

666zmierzch666 : :
cze 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

a straitjacket mode.

666zmierzch666 : :
cze 09 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

'Ludzie nie zawsze ujawniają swoje myśli.
Pilnują tylko, byś zbyt daleko nie zaszedł.
Przepraszam commendatore.

Ja za często ujawniam swoje myśli.'

Hannibal 'Kannibal' Lecter.

666zmierzch666 : :
maj 31 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

małe, senne, podirytowane, złe, zmęczone, rozczarowane, smutne

risiątko.

666zmierzch666 : :
maj 21 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

i świat się kręcił.
i czułam się wolna, nawet... szczęśliwa.
i się kręcił.
i się zatrzymał.
wzrok utkwiłam w długich, szczupłych palcach.
uśmiech. do mnie? nie do mnie? do mnie?
potem...
zatrzymany świat nie był już światem szczęśliwym.
nie do mnie.

666zmierzch666 : :
maj 20 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

a samotność nie lubiąc być samotną, wróciła, ukołysała i wyszeptała:

'second'

a smutek powtórzył. tęsknota zaś tylko milczała, wiedząc, że jeśli otworzy usta, wydobędzie się z nich ten sam dźwięk.

'second'

...brak możliwości chodzenia... to naprawdę zły brak.

666zmierzch666 : :
maj 19 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

jedynymi prawdziwymi granicami są te, które sami sobie wyznaczamy. inne nie istnieją.

666zmierzch666 : :
maj 12 2005 2005-04-09.
Komentarze: 2

dziś i wczoraj przytuliła mnie ponownie. mocniej niż kiedykolwiek, ślady zostaną na długo. siniaki. jej brat uścisnął nas obie, znowu czochrając mnie po włosach.

uśmiechnęłam się do niego.

wczoraj przyszli z prawdziwymi powodami. dziś z mniejszymi, ale nie to się liczy. przyszli, samotność i smutek, zabijali moją izolację i ból. nawet zatańczyłam z samotnością. w podskokach małej, przerważliwionej, histerycznej mnie.

smutek wspomniał o tęsknocie. nie tego chciałam. ...zabolało.

w głowie zatańczyła mi moja cała trójeczka - no dobrze, nie moja, nikt nigdy nie był mój. ale zatańczyli. uświadomili, że kiedyś... byłam ich. i było mi dobrze.

smutek też poprosił mnie do tańca. czasem potrafi być taki delikatny i szarmancki, że aż ciągnie do niego. siedzieliśmy cały wieczór rozmawiając, wspominając, tęskniąc, żałując, a nawet... żartując.

samotność poszła, wiedząc, że ze smutkiem samotną nie będę.

zasypiałam w jego objęciach, jak małe, ukochane dziecko swoich rodziców. obudziłam się w jego ramionach. pod ramię szliśmy do szkoły, razem w niej siedzieliśmy, razem wróciliśmy. a teraz bawi się moimi włosami, posyłam mu uśmiechy, odwzajemnia je.

ja i mój smutek. naprawdę, można się przyzwyczaić.

samotność zastąpiła tęsknota. jest tak różna od swojej przekornej towarzyszki. siada i siedzi cicho ze wzrokiem wlepionym w horyzont. sama często tak robię. może się zrozumiemy?

czuję... się...

nie. nie skończę tego zdania. tak samo jak ostatnio, a jednak inaczej. więcej myśli, więcej uczuć, więcej...

bólu?

nie. nie precyzujmy uczuć. zaraz znikną za zakrętem.

i...

może wtedy zrozumiem, jak bardzo się mylę. na razie... witaj świecie kłamstw. żłudnych nadziei. przypadków. niedociągnięć.

uśmiechów. zdejmicie mi go z twarzy! przecież on nawet nie obrazuje moich uczuć.

smutku, mógłbyś rozczesać mi głosy? tęsknoto podaj szczotkę. a tak, tak samotność powiedziała, że przyjdzie jutro...

chociaż, może nie. druga. może zrezygnować. przecież Ci pierwsi gdzieś tam są.

***

3. naprawdę za dużo uczuć.

666zmierzch666 : :
maj 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

normalnej?!
co to za przeproszeniem znaczy normalnej?!

normalnej orientacji ><
czy to znaczy, że biseksualiści i homoseksualiści nie są normalni?!!!?!
czy to znaczy, że O. Wilde nie był normalny?
że F. Mercury też nie był normalny?
przepraszam, ale biseksualiści i homoseksualiści są tak samo normalni, jak cała reszta.
biseksualność i homoseksualność nie są chorobami. jakoś inne społeczeństwa umiały to zaakceptować.
m, my chyba nie umiemy...

...i co te lekcje polskiego robią z człowieka...

a może po prostu to ja jestem ta... chora psychicznie...? przecież zawsze widzę wszystko inaczej...

666zmierzch666 : :
maj 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

...wraz z każdym kolejnym dniem wciąż te same błędy...

nie. moje. nie.

666zmierzch666 : :
maj 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

... W nagłym akcie autoagresji przebiłam swoją dłoń nożyczkami...

odzyskawszy świadomość... uświadomiłam sobie, że już jej nie mam...

czasem i tak się zdarza.

666zmierzch666 : :
maj 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

altruista

zawsze. teraz. nigdy.

egoista

czemu nie dzisiaj...?

666zmierzch666 : :
maj 10 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

just a riś.

666zmierzch666 : :
maj 07 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

* <== kolejny wytwór mojej wyobraźni. gdy go rysowałam naszła mnie myśl 'sprawiedliwość wraz z miłością są ślepe', która to zaowocowała takim oto zakończeniem pracy.

666zmierzch666 : :
maj 06 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

second.

yesterday, today, tomorrow.

always second, never first.

here i am.

666zmierzch666 : :
maj 03 2005 dziecko szczęścia.
Komentarze: 5

* <== dzisiejszy nieskończony wytwór mojej wyobraźni.  skończony błąka się w odmętach netu... tak jak i ja się błąkam w poszukiwaniu tego, co zapełni moją 'pustkę'.

666zmierzch666 : :
maj 03 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Brudno
Potwornie nudno
Mówi się trudno,
ja mogę dużo znieść
Łażę
Sobie po barze
Kto mi pokaże w mym życiu jakąś treść?
Plucie
I gumy żucie
Samopoczucie poprawia wciąż mi
Zawołaj znów mnie!

Nikt mi niczego nie zabrania
Z góry na wszystko zgadzam się
Byle mieć spokój i do rana
Przespać byle gdzie.

Siedzę
Czasem cos bredzę
Na moją wiedzę nie wpływa żadna myśl
Dlatego leżę
Sam już nie wierzę
Czy to jest prawda co śniło mi się dziś
Że we śnie wiszę
Ale coś słyszę
Przez moją ciszę przechodzi czyjś głos

  Zawołaj znów mnie!

Ktoś nagle czegoś mi zabrania
Ja mówię, że nie zgadzam się
On siłą zmusza mnie do wstania
A ja bronię się
Zawołaj znów mnie!

Nie wiem kim byłeś w tym marzeniu
Spróbuj na jawie zbudzić mnie
JA udowodnię, że się zmienię
Nie zawiodę cię.
zawołaj znów mnie!

Daj do zdobycia wyższe cele
Trudne zadania, drogi złe
Ja mogę zostać bohaterem
Nie zatrzymasz mnie.
Zawołaj znów mnie!

Daj mi pokonać większe progi
Na barykady dostać się
Ześlij mi wojnę - lecz bez wrogów.
Nie zostawiaj mnie!
Zawołaj znów mnie!

Metro The Musical - Bluzwis

666zmierzch666 : :
kwi 24 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

nigdy nie oczekiwałam komplementów. nie potrzebowałam słuchać 'jesteś naprawę ładna' czy też 'bystra z ciebie, dziewczyna!'. nie obchodziły mnie słowa 'świetnie rysujesz, oby tak dalej' czy pochwały na temat moich pisemnych prac. po prostu nie oczekiwałam ich.

ale zawsze chciałam by ktoś powiedział, że mam dobre serce. taki komplement naprawdę podniósłby mnie na duchu.

'nie masz serca'.

tylko to udało mi się usłyszeć. nie powinnam się dziwić, skoro bardziej niż człowiekiem jestem pasożytem...

 

i ja wiem, że ona tak naprawdę nie myśli. ale zabolało.

666zmierzch666 : :
kwi 24 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

a na imię jej było rozczarowanie.

zwątpienie.

a na trzecie smutek.

dlaczego musiałam skręcić tą kostkę akurat teraz?!

666zmierzch666 : :
kwi 22 2005 one rainy wish
Komentarze: 1

mmm... ostatnio myślę. *tak, tak wiem, dobry joke* i to nawet za dużo.
***
poszukiwany! - mężczyzna. lat 18-22. wzrost ok. 170-185 cm. cierpliwy. zadbany. z poczuciem humoru. orientacja obojętna, wysoki poziom tolerancji. a co najważniejsze - świetny tancerz, chcący przekazać swoją wiedzę taneczną i umiejętności ... mnie. XD
stwierdziłam, że właśnie kogoś takiego potrzebuję - wesela dają mi się we znaki, kroki mylą, a i często zdarza mi się samej zacząć prowadzić = ='.
***
chodząca choroba. 'powiedz szczerze co ci jeszcze nie jest?'. coś śmiertelnego.
***
dopiero ostatnio doszło to do mnie. uwielbiam mocne, męskie głosy. takie prawdziwie mocne, wibrujące w uszach, wręcz hipnotyzujące. słodko melodyjne, spokojne. do charakterystycznej chrypki też mam pewną słabość. i pojawia się pytanie: dlaczego nie dzwoni do mnie taki dan ducas?(no dobrze, ten ma głosik delikatniejszy... ale jaki uwodzicielski^ ~) albo sir connery?(ten niech lepiej nie dzwoni, umarłabym ze szczęścia).
***
chandra. okropna. nękająca od wewnątrz. nieustępliwa. po prostu chandra. przyszła jakiś czas temu i... nawet wyprosić się nie da ... źle mi z nią... bardzo.
***
1 topek herbaty... 2 topek herbaty... 3 topek herbaty... która to już szklanka...? ...
***
nie lubię stereotypów. nie lubię szufladkowania. nie lubię pustych słów. nie lubię wyciągania pochopnych wniosków. ... jest tak wiele rzeczy, których nie lubię...
***
jakiś czas temu kupiłam sobie drewniane koraliki.  są pierwszą 'biżuterią', w której śpię. i mi bezpieczniej.
***
mam pałeczki perkusyjne. od dawna z niczym w nocy nie spałam, nawet nie wiem kiedy dokładnie przestałam. a teraz się po prostu do nich przytulam. lubię teksturę drewna...
***
wbrew wszystkiemu. to jest takie proste.
***
!!! ludki kochane, jeśli jestem w posiadaniu jakiejś waszej rzeczy, ładnie proszę, upomnijcie się o nią!

 

666zmierzch666 : :
kwi 18 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

I'm a drummer. Yeah~h! ^-~

666zmierzch666 : :
kwi 18 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

raz, dwa, trzy i od dziś zabieram się za siebie~e!

tak, tym razem na poważnie^-^.

 

666zmierzch666 : :
kwi 16 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

uśmiechnął się słabo, tak jak zazwyczaj, pod nosem, gdy pukał do drzwi, a ja przez lufcik go obserwowałam. nie otworzyłam. po chwili sam wyciągnął klucz z kieszeni i wszedł i przytulił. zapytał o zdrowie siostry.

smutek zapytał o samotność.

a ona pojawiła się, przybiegając w swoich dziwnych radosnych podskokach i podeszła. również mnie przytuliła. mnie i jego. mocno, tak jak ona tylko potrafi, obejmując oboma ramionami. prawie gruchocząc kości.

smutek uniósł dłoń i pogłaskał mnie po włosach, patrząc głęboko w oczy. nie powstrzymałam łez. zaniepokojona samotność szybko otarła moje mokre policzki. skuliłam się w sobie. tak bardzo zapragnęłam przytulić którąś ze swoich wyimaginowanych maskotek. nie ma ich.

dziś byłby naprawdę piękny dzień. szczęśliwy.

ale nie będzie go. bo byłoby zbyt pięknie.

będzie czarna spódnica. wyjściowe buty. łańcuszek, zamiast koralików. jakieś kolczyki. sztuczny uśmiech.

zazdrość. przez taniec. wyrzuty. przez jedzenie. zazdrość i wyrzuty. bo ona nie musi jechać. bo jedzie z kimś innym. bo jedzie gdzie indziej.

i samotność i smutek z tym swoim silnym uściskiem swoich szczupłych ramion. smutek będzie chciał ubarwić uroczystość, przecież łzy to taki piękny dodatek, nieprawdaż? samotność będzie jak zwykle psociła, pchając tu tym, odciągając od tych. smutek będzie się śmiał despotycznie, samotność będzie chichotała psotliwie.

a ja zacisnę zęby, poproszę sztuczność o uśmiech. a ona odmówi. naburmuszę się. zepsuję im zabawę. będą wrzaski, krzyki, wściekłość głośno zatrzaśnie drzwi.

w marzeniach. trzeba zrobić dobrą minę do złej gry. uśmiechnij się.

to cię nie zabije, prawda?

 

 

już zabiło od środka. teraz, musimy tylko poczekać na zniszczenie zewnętrznej, pustej skorupy.

666zmierzch666 : :
kwi 14 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

byłam dziś na czekoladzie *-***

nie myślałam, że się aż TAK zasłodzę. a jednak było strasznie gorąco, słodko i przyjemnie.

thx my sunflower :*

666zmierzch666 : :
kwi 09 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

...czuję się ... taka...

... nierozumiana...

tak słabo...słabiutko... od środka.
czuję się jakbym zaraz miała przestać czuć, przestać widzieć, przestać żyć...
tak mi słabo.

666zmierzch666 : :
kwi 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

są słowa 'dobre i złe'.

wypowiedziane słowa 'złe', sprawiają ból, bolą praktycznie zawsze... chyba, że użyte są za przyzwoleniem i w atmosferze zabawy i żartów.

słowa 'dobre', podbudowują i cieszą, ale wypowiedziane nieodpowiednio, w złym momencie...

...niby przypadkowo...

potrafią sprawić większy ból niż najgorsze ze 'złych' słów.

a gorzej... jeśli wypowiedziane są świadomie.

666zmierzch666 : :
kwi 01 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

w ładnym, niepozornym domku od kilkunastu lat żyło sobie małe risiątko. nie było ładnym riśiątkiem, ani za zdolnym. było zwykłym przeciętnym risiątkiem, takim jak inne risiątka. małe, trochę głupiutkie(wszystkie riśiątka są małe i głupiutkie - dopóki nie urosną, wtedy są duże i głupiutkie) żyło sobie w spokoju czy tam niespokoju, szczęściu i nieszczęściu. zwyczajnie, wzloty, upadki, linie proste... riśiątko popełniło kilka błędów w życiu, ale riśki już tak mają... i żyło sobie to riśiątko do dziś... i dziś się dowiedziało, że bardziej niż risiątkiem jest...

krzywiątkiem. bo małemu risiątkowi kostki postanowiły się poprzestawiać i powyginać. o tak!

i riśiątko jest krzywiątkiem od dziś. strasznie skrzywionym skrzywiątkiem.

ale samo sobie winne. więc nie będzie więcej narzekać. tylko pójdzie dalej... na rehabilitację.

666zmierzch666 : :
mar 24 2005 confused child.
Komentarze: 2

patrzę się na swoją rękę...

zwyczajna, taka jak zawsze... a jednak... inna. czarne kółeczko na palcu.

patrzę się na nie i mimowolnie się uśmiecham.

dziwny to uśmiech, nie umiem sprecyzować czy smutny, radosny, melancholijny. po prostu uśmiech.

patrzę się na niego spod mojej grzywki. tak, dwa dni temu ścięłam włosy. włosy, które według niektórych były jedynym atutem mej urody. heh, teraz też mi ładnie. nie, nie zyskałam ze ścięciem włosów jakiejś większej pewności siebie czy czegoś takiego. nie czuję się lepiej. po prostu już ich nie ma.

za długa grzywka. odpowiadam przekornie 'tak miało być'. bo tak miało być. jak woof. i co z tego, że jest dłuższa niż jego? ładnie mi w niej. przypominam samej sobie Karolinę, przyjaciółkę z podstawówki. dziwne.

ale to było jeszcze dziwniejsze. dziwne. dziwne. bardzo dziwne.

w ogóle się tego nie spodziewałam, mimo świadomej prowokacji ze swojej strony. w trakcie nie było jakoś wyjątkowo, ale potem... obija mi się o głowę i już.

przyzwyczajona do swoich ruchów, tak po prostu - zaskoczyło mnie to. wcześniej żałowałam... stukało, gorsza, gorsza, gorsza; potem dziękowałam, że jednak nie, nie, nie; a teraz...? było. dziwnie. DZIWNIE. dziwnie.

Btw jestem totalnie zachwycona 'HAIR'. jest rewelacyjne. piosenki stukają mi w głowie. i to jak bardzo.

 ...mam dziwne wrażenie, że zraniłam dziś kogoś...a przy uszach dzwonią kolczyki, w kieszeni płaszcza komórka

której zapomniałam...

dlaczego...?

666zmierzch666 : :
mar 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

przelewam żale na kartkę, by w sercu nie zalegały...

- wczoraj... cały wieczór bolały mnie plecy. nie mogłam się schylić, nie mówiąc o wstaniu;

- pies, wtulony w moje ręce - krwawił, nadal nie zgadza się z moją kotką;

- ciągle coś robię nie tak, a nawet jeśli coś dobrze i tak za to obrywam;

- czuję się jakby kostka chciała mi wyskoczyć z palca przez skórę;

- coś mi wpadło do oka, a moja kotka ma włos na gałce ocznej;

- nie byłam na czekoladzie ;---;

mmm... pozytywy?

- mam paczkę paluszków;

- dziś plecy bolą mniej;

- są ludzie, których cieszy mój widok;

- koteczek się do mnie przytulił, psiak również;

- slsk nawet współpracuje;

- moje krzywe zęby wydają się prostsze XD;

- jechałam z siostrą autobusem;

- nie ma jutro spr. z niemieckiego.

 

666zmierzch666 : :
mar 10 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

a jutro na czekoladę...! ^-^

666zmierzch666 : :
mar 10 2005 WE3
Komentarze: 0

nieswojo wśród swoich.
swoi... swoi... swoi...

czuję się
niepotrzebna;
bezradna;
głupia;
nieumiejętna;
itd...

a dlaczego?

nieważne. uśmiecham się nadal. a wy? uśmiechnijcie się do kogoś innego... ktoś inny bardziej zasłużył na wasz uśmiech. bardziej wam pomógł. i bardziej zrozumiał.

bo ja... to tylko ja.

666zmierzch666 : :
mar 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

...bo was to i tak k* obchodzi, prawda?
obawiam się, że jednak prawda...

tak bardzo chciałabym się do kogoś przytulić... tak bardzo... bardziej niż zwykle.

 

666zmierzch666 : :
mar 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

i wtedy przychodzą myśli - jaka ja jestem głupia...

i wyrzucam sobie wszystko co było, wszystko co jest i będzie - tłumiąc zbierające się w oczach łzy, tłumiąc zbierający się w ustach krzyk, tłumiąc kolejny szloch...

jak ja czasem siebie nienawidzę! ;-;

666zmierzch666 : :
mar 02 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

Dom to nasz azyl.

Proszę bardzo - wasz.

Ja się nie czuję w nim bezpieczna. Ciągły lęk, ciągły strach... wszędzie.

...gdzie... jest... mój... azyl...?

Pokój. Cztery ściany. Wpajane od dzieciństwa - nie zapraszaj zbyt wielu koleżanek, masz czuć się tu bezpiecznie, nie pozwól nikomu by zakłócił twój spokój i bezpieczeństwo. Może kiedyś czułam się w nim bezpieczna... kiedyś, dawno temu. Teraz jest mi obojętny. Ściany mają nie ten kolor; nie przeszkadza mi on, ale też nie pozwala się czuć w zupełności dobrze. Nie schowam się w nim... zaraz ktoś wejdzie, włączy telewizor, siądzie przed komputerem, rozrzuci książki na stole, będzie biegał z psem, zapraszał znajomych. To nie mój pokój. To nie mój azyl. Czasem... w środku nocy, gdy leżę już skulona jak tylko się da, opatulona kołdrą niczym kokonem, w ciszy przerywanej jedynie samochodami... wtedy czuję się bezpiecznie. Skulona przy ścianie, prawie niewidoczna, ale jednak... czułam się. Teraz noc rozrywana jest krokami rodziców i szczekaniem psa.

Łazienka. Te pół godziny pod prysznicem skrywając się pod strumieniem wrzącej wody. Siedząc na podłodze w ciszy i cieple... m. było. Nowy prysznic. Przyzwyczajanie się, oswajanie. Odnalezione schronienie. Czasem nawet zamykałam się w łazience i po prostu siedziałam lub leżałam na tej podgrzewanej podłodze rozmyślając. Taki mój pokój, w którym mogę być sama. Mogłam. Łazienka stała się pomieszczeniem mieszkalnym dla psa. Nawet wykąpać się jest ciężko. A gdy już się kąpie, krzyki - kiedy wychodzisz?

Kuchnia, parapet w pokoju młodej, strych, piwnica... starałam się znaleźć 'swoje miejsce'. Nie mam takiego miejsca. Nie czuję się bezpiecznie, szczęśliwie, uspokojona... kiedyś było też drzewo za działką. Mała ja wspinała się na nie i przesiadywała wśród nagich gałęzi. Bo było to chore, samotne drzewko. Czereśnia śliczna. Potem dookoła zaczęli się zbierać pijacy, stało się niebezpiecznie, ktoś się na nim powiesił. Nie ma mojego drzewka. Nie ma azylu...

dziś wyraźnie to odczułam. nie mam swojego miejsca. i teraz... w tej właśnie chwili, dziwne aż, jedna łza spłynęła mi po policzku zahaczając o nosek. otarłam ją. mokre palce...

mmm... czy ten 'zmierzch' jest moim miejscem? troszeczkę tak. ale nie azylem. niestety.

666zmierzch666 : :
lut 27 2005 survival.
Komentarze: 1

co będzie
jeśli i ja zapomnę
jak się uśmiechać...?

smutnie uśmiechnięta.

jakiś czas temu usłyszałam takie życzenia - 'żebyś, jak już będziesz na łożu śmierci niczego nie żałowała'
żałuję. już żałuję. kilku głupich błędów przeszłości. kilku głupich miesięcy. spojrzeń, uśmiechów, słów...

już nigdy nie powiem komuś tych wyjątkowych, niezaprzeczalnych słów w ten, wyjątkowy, niezaprzeczalny sposób, zanim się nie zastanowię nieskończoną ilość razy. a nawet po dokładnym zastanowieniu przemyślę to jeszcze raz.

a potem... może ktoś mi uwierzy, a może zmiesza z błotem, wyrzuci z pamięci, zmieni zdanie.
nie obchodzi mnie to szczerze mówiąc. raz to przeżyłam, przeżyję następny. i proszę, nie bulwersować się moimi słowami...

szkoda, że czasami zauważamy swoje błędy dopiero po pewnym czasie. a co gorsza, że czasem popełniamy je nawet po zauważeniu. ja już nie będę. tego jednego błędu nie popełnię więcej. i żałować nie będę.

amen.

już nie żałuję.

***

a teraz... kto mi powie, gdzie podziali się moi wymarzeni przystojniacy? ^~ joke.

tylko naprawdę, ślicznych twarzyczek na mieście coraz mniej... a ja tak lubię obserwować ludzkie zachowania, twarze, uśmiechy. nie tylko pięknych osób. wszystkich. ale czasem przyjemnie zawiesić oko... *^^*

***

niektórzy ludzie są tacy infantylni. na niektórych poznajemy się dopiero później. ich głupota... nie, nie głupota. niekonsekwencja w czynach i słowach potrafi powalić. nieodpowiedzialność także. momentami są niezwykle bystrzy, zazdrościmy im umiejętności, zdolności... a potem przychodzi prawda, w swej jasnej szacie splecionej z ułudy... wolno, przy kolejnych krokach, suknia owa zsuwa się z białych ramion prawdy ukazując... jej ciało. wolałbyś go nie widzieć. poznając prawdę o tych osobach... odrzucamy pryzmaty wyidealizowania poznając zwykłe, szare jednostki. nie! to nie są zwykłe, szare jednostki. to wyrafinowane istoty, nieświadome swoich czynów... głupiutkie. innego słowa w tej chwili nie odnajduję. pieszczotliwie głupiutkie.

***

ostatnio, znów było mi smutno. co za głupia rzecz, ten smutek... boczyłam się dwa dzionki. zabolało mnie kilka prostych ruchów, głupich słów. dlaczego... moje słowa znaczą zazwyczaj tak niewiele? dlaczego...? dlaczego zazwyczaj to ja muszę ustępować ceną swoich myśli i przekonań? nawet jeśli to błahostka to boli. ja mam swoje zdanie. często się mylę, ale też często potrafię mieć rację. i prośby. i marzenia. rozumiem ściąganie mnie z obłoków, ale dzień za dniem, chwila za chwilą? też mam swoje wyobrażenia...

zresztą nieważne.
to tylko moje wyobrażenia. nic więcej. niech pozostaną moimi, w mojej głowie, samotnie otoczone myślami.

niekiedy nie chcesz wiedzieć co myślę, od czasu do czasu ciekaw jesteś moich 'stworzeń'...
czasem lepiej być po prostu ciekawym...
rzeczywistość może boleśnie nas rozczarować.

***

dziwna ta notka... wyjątkowo nie pisana od razu po impulsie, odczekała kilka dni. nie wiem czemu...

gdy zapomnisz jak się uśmiechać
poczekaj
przypomnę Ci
swoim uśmiechem.

666zmierzch666 : :
lut 09 2005 kajdanki, słoneczniki, lata, łzy, problemy,...
Komentarze: 2

...life is life. nananananaa...

Jak dobrze...! Trzy naprawdę piękne dni. Dni szczęścia, radości, pozytywnej energii, energii życiowej, uśmiechów, nadziei, wiary w siebie, perwersyjnych myśli, uroczych chwil, pięknej muzyki, głupawek... Było tak pięknie jak dawno, jak... nigdy? Wróciła beztroska, wolność, spokój i po prostu... czułam się...tak bardzo szczęśliwa. Nie podejrzewałam nawet, że coś jeszcze może pobudzić mnie do życia.  Że potrafię się aż tak cieszyć... a jednak!

słoneczniku kochany dziękuję :*

Wypełniało mnie szczęście. To takie dziwne. Uśmiechałam się raz za razem. Miałam ze dwie głupawki. Śmiałam się, beztrosko. Skakałam.
***

...the sweetest moments / that i ever had / the most magic memories...

to już rok. rok?! woah. rok, rok, rok... 09.02.04 r. - 09.02.05 r. ja... wa... po prostu, m, nie wiem jak Ci dziękować i jak Ci się odwdzięczę za rok tak wspaniałej przyjaźni*^^*.  to pierwszy raz, gdy pamiętam datę poznania kogoś, pierwszy raz, gdy to świętuję... nadal nie wierzę. ten rok, przecież to no jak z bicza trzasnął. a ile się działo....O.o ciekawy rok. może średni, może zły...ale ciekawy zapewne. zresztą, powiedzmy sobie, czy można nazwać nie za dobrym rok, w którym się poznałyśmy? nie sądzę ^-~

***

...we got no more, no more fun / no more fun...

poza tym? po 3 dniach szczęścia... coś musiało się stać. było za pięknie ^^'

...how many tears must we cry in the night...

ja... łezki ciekły mi po twarzy, oczy miałam zaczerwienione, mokre policzki... zbierało się na to i zbierało. dziś się zebrało.

ogromne szczęście, tak do mnie nie pasujące, spragniona jednak...
...a potem ugasiwszy pragnienie znów zachciało mi się pić...

***

co ze mną? - Is it me ? / Or is it you ? / And I feel...
szkoła? - Hey, teacher, leave those kids alone!
i jedyne, co boli, z czym borykam się na codzień - to wy. bliskie memu sercu osoby, czasem niewiedzący nawet, wy i wasze problemy... 

dziś prawie wszyscy z was jakieś mieli. nie mam wiele, ramię pomocne, niechciane z rzadka, upragnione zazwyczaj; ramię zwykłe, moje, teraz bardziej wasze niż moje; jedno i drugie ramię, żadne nie wyjątkowe, zwyczajne, pomocne... chcesz, wesprzyj się na nim. to twoje ramię.

wykorzystaj szansę. weź je. a nie... nie hamuj w połowie.

nie wyrywaj go, przyczepienie go z powrotem jest trudne.

oprzyj się na moim ramieniu kolejna istoto... to dla was to ramię.

zwyczajne, niepozorne, niechciane, a jednak... weź je.

nie oddalaj się...

***

p.s. wróciłam, może i za szybko, może nie. ale... radość musiałam uwiecznić, rocznicę także.

666zmierzch666 : :
sty 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

zatrzasnęłam się w klatce. klatce zwanej tęsknotą. nie mogę wyjść. brak ucieczki. boję się. boję. nie! wypuście mnie. błagam. teraz. wypuście!

ból bólem. jest jaki jest. ten co go czuję... nie jest tak silny, jak ten gdy miałam zapalenie nerwu międzyżebrowego. wtedy, choć jeden nikły krok przeobrażał się w falę bólu, tak silną, że kolejnego ruchu wykonać już nie szło, a oczy były pełne łez. kilka tygodni na tabletkach. tylko po to by móc jakoś funkcjonować - nie bez bólu - ale z bólem, który był słabszy tylko o tyle, że nie budził łez.

dzisiejszy ból jest inny. rozchodzi się promieniście, kręgami, takimi jak te które powstają po wrzuceniu kamyka do wody. potem, kręgi przybierają na sile, wracają, uderzają mocniej, znowu się oddalają, by za chwilę się przybliżyć. stonowany, ciągły ból, przy gwałtowniejsyzch ruchach nabierający na sile. pokazuje, jak bezbronna jestem wobec własnego organizmu.

jechałam dziś autobusem. najpierw stałam, ale potem... zabolało. było wolne miejsce. powiedziałam 'przepraszam' do jakiejś dziewczynki. gdy przechodziłam obok, na swoje miejsce, zahaczyła się o mój plecak. uśmiechnęłam się przepraszająco. oduśmiechęła się. siedziałyśmy sobie, tak przez kilka przystanków. uśmiechnęła się znowu. wysiadła przede mną. jeszcze, stojąc przy drzwiach uśmiechnęłyśmy się jedna do drugiej. śmiały się jej oczy. potem zaczęłam tak po prostu, z nudów błądzić wzrokiem za oknem. szła, lekko udało jej się wyprzedzić autobus. mój wzrok minął ją jakby byłą jednym z drzew. ale ona uśmiechała się. cały czas się do mnie uśmiechała.

miło spotkać osobę, która nie znając ciebie odwzajemni twój uśmiech. nawet już nie pamiętam jak wyglądała. ale jej uśmiech podniósł mnie na duchu.

czuję się taka słaba. nie panuję nad wszystkim. była chwila w której nie mogłam złapać oddechu. nie, nie jest to coś poważniejszego. nie ma o co się martwić. na wszelki wypadek idę zrobić badania. ale to... przemęczenie. zbyt długi czas w pomieszczeniu, w którym nie dało się oddychać.

ciągle siedzę w klatce. dlaczego te drzwiczki zatrzasnęły się? czuję się jak szczur. ptak. chomik. lub cokolwiek innego trzymanego w klatce wbrew swojej zgodzie...

czy jeśli się coś miało i straciło się z własnej winy, ma się prawo do...?

' - Alex, dlaczego nie chcesz się pogodzić z myślą, że ty i on już nigdy nie będziecie razem? To Ty go zostawiłeś. Ty to skończyłeś... on Cię kochał.

- Tak. Ale... ja. Nie jestem dobry w opisywaniu uczuć. Czuję się tak, jakby ktoś zabrał mi coś mojego. Mój skarb. Coś, co myślałem, że nawet jeśli to pozostawie na jakiś czas nadal będzie moją własnością. Nadal, materialistycznie, będę mógł sobie do tego rościć prawa. Prawda jest inna. Czasem to właśnie sobie uświadamiam...

feels like a classic fool.

bo to, że go straciłem było jedynie moją winą... Gdybym wiedział. Myliłem się. Każdy popełnia błędy. Chciałbym zacząć od nowa. Napisać nowy początek, ale on nie byłby lepszy. Teraz, mam przynajmniej doświadczenie, na przyszłość - mniej błędów. Choć i tak nadal je będę popełniał. Z uporem maniaka. Taka moja natura. Jednak, nadal bym chciał by był mój. Egoistycznie i samolubnie. Ale nigdy już tak nie będzie. Bo sam sobie nie pozwolę.'

 

666zmierzch666 : :
sty 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

powoli część mojego życia wraca do normy, życia tak, mnie nie.

zanim zamknęłam drzwi, zmieniłam się. zaczynam, coraz częściej, mieć głupie odruchy. jakże głupie. aż dziwne, jak jedno wydarzenie z życia może zmienić człowieka. są dni kiedy ogarnia mnie wewnętrzny smutek, żal; są dni, kiedy się śmieję, mam radość w sercu, ale nadal nie jest to beztroski śmiech. Ale najgorsze są dni z apatią. Gdy nic nie ma znaczenia. Wszystko jest mi obojętne. To czy wstanę z łóżka czy nie... spędzam coraz to więcej dni w łóżku. Śpiąc, nie pamiętając własnych snów...cicho, spokojnie.   

drzwi praktycznie mnie już nie interesują. kłamstwo. trochę mnie męczą, ale trochę. bo, jak mówiłam, to co było zgasło! a może nigdy nawet tego nie było. zastanawiam sie, czy samotny człowiek może ubzdurać sobie uczucie do drugiej osoby i żyć w przekonaniu, że 'kocha' ta osobę, choć prawda jest inna? nie wiem. ale nie szkodzi. martwię się czym innym. swoim zachowaniem, tym, jak odnoszę się do innych ludzi. Zaniedbuję ich. Wymagam, nie dając. a i tak wiedząc o tym, mam problem ze zmianą tego stanu rzeczy. coraz częściej się narzucam, w zdesperowanym akcie samotności. coraz częściej sama siedzę na przerwach, cichutko w ławce...zajęta swoimi sprawami. czasem czuję zazdrość, czasem żal do samej siebie.

to uczucie pogłębiło wyraźnie to, że mój przyjaciel, brat praktycznie, nie pamięta mnie. zaniedbałam go. nie, nie pomyliłam numeru, chyba, że ktoś inny się za niego podaje... nie wiem, gryzie mnie to. tęskniłam. dobrze jest mieć przecież starsze rodzeństwo, które wysłucha, pomoże, ponarzeka... ale to wszystko moja wina. wina niewysłanych kartek...

z siostrą też się rzadziej widuje. mmm... ja, no silną psychikę mam, trzymam się dzielnie, ale... ona zawsze mówiła takim uspokajającym głosem. heh, pamiętam, jak długo trwało nim pozwoliłam sobie na takie spouchwalanie z nią, jak zwykłe przytulenie się... do tej pory jest to dla mnie niezwykłe.

zaniedbuję przyjaciół, bliskich, znajomych. mówię coś, a potem zwlekam, zwlekam i zwlekam. nie specjalnie, to przez roztargnienie, brak czasu, ale... jak tak można? przecież oni tyle dla mnie znaczą, a ja nie umiem tego pokazać. a co gorsza, wiedząc, ile sama dla nich znaczę...czasami, jakie to głupie, czasami zaczynam w to wątpić. jestem beznadziejna. i tyle.

wiem, że powinnam się cieszyć radościami życia. są radości, które mnie cieszą. naprawdę. ale tak jakoś się przyjęło, że o radosnych rzeczach pisze mi się ciężej, rzadziej, mimo że są i są naprawdę ważne. cieszy mnie to, że wręcz codziennie rano zaczynam dzień od spotkania z przyjacielem. cieszy mnie to, że będąc w szkole mogę się przytulić do bliskich, przywitać(choć...właśnie w tej z dziedzin pozwalam sobie na za dużo). cieszy mnie to, że śnieżynka zdaje się być szczęśliwa. cieszą mnie chwile, w których dogaduję się z młodszą. cieszy mnie to, że z każdym dniem... w jakikolwiek sposób rozwijam się... cieszy mnie to, że mijający mnie ludzie na ulicy są piękni.

babcia usiłuje wysłać mnie do psychologa. nie z powodów jakichś tam dla mnie znaczących. ona zna mnie jako wesołą, bystrą dziewczynę, prawie bez problemów. chce mnie tam wysłać, bo moja kuzynka chodzi do psychologa z powodu... kłopotów w szkole, więc i ja z tego samego powodu powinnam się tam udać. ...groteskowa sytuacja.

ostatnio staję się sercowym powiernikiem, dlaczego ja? doświadczenie niewielkie, charakter specyficzny. a jednak. mam nadzieję, że choć trochę pomagam się im pozbierać.

jutro idę na urodzinki dwóch koleżanek (:*). boję się... dużo nieznanych mi ludzi, z czego połowa nie zrozumie frazy 'nie piję, bo nie lubię'. heh, będzie dobrze, myślmy pozytywnie.

ostatnio... tak bardzo chciałabym się do kogoś przytulić. tak naprawdę przytulić.... chociaż nie. chciałabym, żeby to ktoś mnie przytulił. tak prawdziwie. żeby ten ktoś chciał sam z siebie mnie przytulić. nie dlatego, że piszę, że tego potrzebuję, czy też sama się przytulam. chciałabym, żeby ktoś przytulił mnie tak naprawdę, sam z siebie. bez żadnych sugestii z mojej strony, po prostu chciałabym zostać przytulona. poczuć się bezpieczną. zacząć w siebie wierzyć. zacząć żyć.

666zmierzch666 : :
sty 04 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

stałam w progu, drzwi były delikatnie uchylone... zamykałam je, to otwietałam, zamknąć nie mogłam, przejść przez nie też nie. Ale zamknęłam je nareszcie... zastanawiam się co zrobić z kluczem? wyrzucić? na razie zostawiam nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. ale ten rozdział już jest zamknięty. dla tego co jest po drugiej stronie drzwi, znikam. ja nie widzę przez drzwi, widziana też nie jestem.

klucz... dziwny. zawartość pokoju, przestrzeni? co jest za drzwiami...? skomplikowana istota wobec, której nie byłam fair, bo i ona wobec mnie nie była. ja nie zaczynam ranić, nawet gdy zostanę zraniona. ale... no właśnie. ale. zostałam tego nauczona, dała mi tą lekcję. i sama najgorzej odczuła jej skutki. no cóż. ale to już zamknięte. drzwi się nie otworzą. nie.

jest mi lżej. znów czuję...się... wolna? chyba to właśnie to słowo. i nie chodzi o wolność od związku, ale psychiczną wolność. nadal będę się troszczyć, martwić, ale mniej... po cichu, niezauważalnie, niekompletnie, nie zawsze. lżej...

niestety, moją psychikę dręczą inne rzeczy... coraz więcej problemów ze zdrowiem w rodzinie, wśród przyjaciół, coraz więcej rozpadających się związków, szkolnych kłopotów... martwię się, jak bardzo się martwię. chciałabym umieć pomóc, tak naprawdę, a nie tylko uśmiechem podnieść na duchu...niestety, jeszcze nie potrafię.

chyba czuję jakieś poczucie winy, niewielkie, ba, małe niczym główka od zapałki, ale jest... przejdzie niedługo. i będzie...nie będzie? nie wiem...

 

666zmierzch666 : :
sty 01 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

czy to co mówię jest prawdą? okłamuje was, czy samą siebie?

umiem kochać czy nie potrafię? kochałam kiedyś, czy tylko kłamałam? tęskniłam, czy wmawiałam sobie tęskotę? dawalam by brać, czy brałam by dawać? uśmiechałam się szczerze, czy tylko po to by nie martwić? dotykałam bo chciałam, czy dlatego, że czułam, że tego potrzebujecie? czy jestem sobą czy kimś innym? czy zależało mi kiedykolwiek, przestało zależeć, lub nigdy nie zależało? byliście dla mnie ważni, czy tylko was oszukiwałam? chciałam ranić, a może robiłam to nieświadomie? zabiliście mnie, czy dopiero zabijacie?

prawda czy kłamstwo?

skąd możesz mieć pewność...?

666zmierzch666 : :